[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Piotrowi1W nic się nie mieszczę. W sukienki, spodnie, pierścionki… nawetw buty. Nie mieszczę się za deską do prasowania, kierownicąsamochodu i umywalką podczas mycia zębów. Moje ciało jestrozciągnięte do granic możliwości. W dodatku puchną mi nogi, wieczniejestem podenerwowana i chce mi się siku. W ciągu dnia myślę tylkoo spaniu, a przewrotnie w nocy spać nie mogę. Malec rozpycha sięcałym sobą i mam wrażenie, że gdyby mógł, wsadziłby mi nogę dogardła. Czuję się jak szynka w sznurku.Ciąża ponoć jest najwspanialszym okresem w życiu kobiety, a poczterdziestce najskuteczniejszym liftingiem lekko już więdnącego ciała.Ciekawe.W moim wypadku niespodziewana ciąża zamordowała drzemiącąwe mnie damę. Zarżnęła grację, optymizm, poczucie wolności i wrzuciłana dno szafy ubrania w rozmiarze S. Nawet przesunęła środek ciężkości,sprawiając, że wiecznie się potykam i niemal przewracam. Spłyciłaoddech i wyjaśniła, czym jest zgaga. Okrągły brzuch przesłaniawszystko! Nie pozwala zawiązać butów, o malowaniu paznokci u stópnie mówiąc.Co do liftingu, to faktycznie wyglądam inaczej. Każda najmniejszazmarszczka na twarzy została szczelnie wypełniona tłuszczem, gdzieśprzecież musiało się pomieścić dodatkowe dwadzieścia siedemkilogramów, a cera z suchej zmieniła się niespodziewanie w łojotokową.Pryszcze, niczym krecie kopce na trawniku, rozsiadły się wygodnie naczole i podbródku, mnożąc się jak króliki.Ciało zgłupiało, gubiąc się w metryce i okolicznościach. Zamiastzmierzać w kierunku nieuchronnego klimakterium, popycha mniew stronę nastoletniej hormonalnej zawieruchy. Z tą różnicą, że inaczejniż u nastolatek moje kończyny, zamiast się patykowato wydłużyć,wyraźnie się skurczyły. Spuchnięte nogi, przypominające kolumnykorynckie, i obrzmiałe stopy współpracują tylko z rozwleczonymiczarnymi EMU, które mogę nawlec bez zbytniego schylania się. Niemoje ciało usiłuję ukryć w szaroburych sukienkach wyglądających jaknamioty nomadów. Wszelkie próby włożenia czegoś bardziejkolorowego i radosnego spełzły na niczym. W mojej ulubionej zieleniwyglądam jak napęczniała kapusta, a w granatowym, obszytym lisimfuterkiem, niedopinającym się płaszczu przywodzę na myśl tłustą świętąKingę z obrazu Matejki.Wszystko mnie wkurza. Jestem na granicy rozstroju nerwowego.Ku uciesze pracowników coraz rzadziej zaglądam do knajpy,gdzie, o ironio… najbardziej denerwują mnie klienci. Hałaśliwi, a jacymieliby być, spotykając się z przyjaciółmi, marudzący i niezdecydowani,do czego też przecież mają prawo, ściubiący drobne, by nie zostawićkelnerce napiwku. I najgorsze: sabaty studiujących przyjaciółeczek,które przy słodkim pitu-pitu zapijanym herbatką z jednym ciasteczkiem,za to z dziesięcioma widelczykami, potrafią całe godziny okupowaćstolik, uniemożliwiając obsłużenie ludzi, którzy mieliby ochotę zjeść cośbardziej wyszukanego. I ten ich rytuał płacenia rachunku! A czy jestzniżka studencka? A dlaczego nie? Po czym wyciągają migocząceniebieskimi światełkami komórki i zaczynają wyliczać, co którazamówiła, dzielić koszt ciasteczka na uczestniczki imprezki, każda płaciosobno, najczęściej podając pięćdziesięciozłotowy banknot i drenującnas ze wszystkich drobnych. I choć cieszy mnie coraz większy ruch, niemam ochoty na takie przedstawienia.Trzecia ciąża jest kolejną z serii niespodzianek zafundowanychprzez drwiący ze mnie los i dlatego w domu, pomijając pamiątkowebiałe szatki do chrztu Jasia i Klary, nie ma niczego, co w jakikolwieksposób byłoby przydatne w sprawowaniu opieki nad niemowlakiem. Kuuciesze Magdy, która na myśl o zakupach dostaje euforycznej wysypki,muszę zabrać swoją kartę kredytową na spacer po galerii, by kupić masęrzeczy z krótkim terminem przydatności, typu śpioszki w rozmiarzepięćdziesiąt sześć, grzechotki, smoczki numer jeden, za to w porażająconieprzyzwoitych cenach, odbierających dech i optymizm – ichpluszowatość, różowatość i delikatność w żaden sposób nie jest w staniezrekompensować wydatku.Okazuje się, że mała Antonina albo mały Antoś, obok koszulek,śpioszków, pampersów, tetrowych pieluch, kocyków i kosmetyków,potrzebuje również mnóstwa sprzętu posiadającego przeróżne parametry,których nie ogarniam. Wydawałoby się, że wózek to wózek,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]