Zwariowany świat Malcoma S02E08 Napisy, Zwariowany świat Malcolma Sezon 2 Napisy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.00:00:02:- Kupiłe eklerki?| - Tak, ale zostały tylko trzy.00:00:04:Musiałem się wepchnšć przed jakš| staruszkę, żeby je dostać.00:00:11:- To ja zrezygnuję.| - Nie ma mowy. Ja zrezygnuję.00:00:15:- A ty się podzielisz z Dewey'em.| - To nie fair w stosunku do niego.00:00:20:Niech chłopcy je zjedzš.00:00:31:Fałszywy alarm.00:01:02:{C:$C080FF}"ZWARIOWANY WIAT MALCOLMA"| 2x08 Therapy00:01:07:Mojš szkołę stworzono tylko po to,| żebym był nieszczęliwy.00:01:13:Od dzi w klasie geniuszy| rozpoczyna się tydzień redniowiecza.00:01:18:- Gdzie twój kostium błazna?| - W plecaku. Przebiorę się w szkole.00:01:21:Nałóż teraz. Nie szyłam go całš noc| dla własnej przyjemnoci.00:01:31:- Zapomniałam o dzwoneczkach.| - Wyglšdasz rozkosznie.00:01:35:W tygodniu redniowiecza najbardziej| lubię to, że dziobaki widać z daleka.00:01:39:- I dzwoniš, gdy się je uderzy.| - Reese!/00:01:42:Nie zaczepiaj brata.00:01:45:Chociaż sam się o to prosisz.00:01:49:Dobrze, gotowy?| Gotowy?00:01:54:Proszę.00:01:56:Zastrzel mnie.| To ukróci moje męki.00:01:58:Wyglšdasz wietnie. A Reese| doniesie mi, jeli je zdejmiesz.00:02:07:W wieku 6-ciu lat zanurkowałem| w basenie i zsunęły mi się spodenki.00:02:10:Chciałbym tam teraz być.00:02:12:Czas rozpoczšć taniec dożynkowy.| Zademonstrowałabym go wam,00:02:17:ale będšc w trzecim trymestrze cišży,| nie chcę ryzykować odklejenia łożyska00:02:21:od ciany mojej macicy.00:02:24:Przestańcie. Przecież już się| o tym uczylimy.00:02:28:W cudzie narodzin nie ma nic ohydnego.| Powinnimy otwarcie o tym rozmawiać.00:02:32:Kto jest ojcem?00:02:34:Czy pracuje w szkole?00:02:36:Mówiłam, że więcej| nie będziemy się w to bawić!00:02:41:Wecie swoje taneczne rekwizyty.00:02:44:Dabney, pamiętaj o wizycie u dentysty.00:02:52:Wasza wištobliwoć, czy zechcesz| rozpoczšć zabawę dożynkowš?00:03:00:Dajcie czadu.00:03:25:Dabney chodzi do dentysty| trzy razy w tygodniu.00:03:27:- Dla mnie jego zęby wyglšdajš dobrze.| - On nie chodzi do dentysty.00:03:30:Chodzi do "dentysty".| Tak się mówi na szkolnego psychologa.00:03:38:- Skšd wiesz. Też tam bywasz?| - Regularnie odwiedzam paniš Gilbert.00:03:43:Mama i ojczym uznali,| że należy zdusić w zarodku00:03:46:mojš tendencję| do przenoszenia gniewu.00:03:48:Jednak ostatecznie sam podjšłem| decyzję o terapii.00:03:52:Nie oni, tylko ja.00:03:55:- Z własnej woli!| - Pewnie.00:03:58:Zdecydowanie! Zniknšł mój lęk| przed odrzuceniem.00:04:02:A moje poczucie własnej wartoci| jest najwyższe w historii.00:04:08:Mylę, że spodobajš ci się| nowe obowišzki, Francis.00:04:10:W skrócie: pierzesz,| suszysz, składasz.00:04:15:- Mam powtórzyć jeszcze raz?| - Nie. Dwa w zupełnoci wystarczš.00:04:18:Tak naprawdę lubię robić pranie.| Mama mylała, że mnie tym karze.00:04:23:Ale mnie to uspokajało.00:04:25:Cóż za paskudny detergent!00:04:27:Jest za mało delikatny| dla naszych bawełnianych rzeczy.00:04:30:- Czy go przypadkiem nie wycofano?| - Tak, ale my go używamy.00:04:34:Mamy umowę z dystrybutorem.| Bierzemy to od niego,00:04:39:a on się odwdzięcza.00:04:42:- Opera w Alabamie?| - I nie tylko.00:04:45:- Dziękuję bardzo.| - Przemyl to sobie.00:04:50:Goć ma znajomoci.00:04:52:Zawody drwali,| wystawa traktorów.00:04:55:Darmowy hamburger, jeli kupisz drugiego| w takiej samej lub wyższej cenie.00:04:58:Nie wydaje ci się, że w akademii jest| ciężko i bez przekupnych uczniów?00:05:03:Dotknij ich. Słyszałe| o zmiękczaczu tkanin?00:05:06:Te przecieradła sš jak słomiana mata.00:05:08:- Maleńki Jezus nie narzekał w żłóbku.| - Wyno się.00:05:20:Gdzie sš tacki na ciastka? Wiem,| że je tu kładłam. Co za bajzel!00:05:24:Kochanie, pojadę do sklepu| i kupię nowe.00:05:26:Nie. Znajdę tę.00:05:28:A potem wszyscy posprzštamy| tę zagraconš szafę.00:05:31:To będzie nowe zadanie| dla całej rodziny.00:05:33:- Jeszcze nie skończylimy ostatniego.| - Bo leży gdzie w tej szafie.00:05:42:- Dentysta na ciebie czeka, Lloyd.| - Już mnie zęby nie bolš, Caroline.00:05:46:Lubię siebie.00:05:50:- Kogo ja próbuje oszukać?| - Mam wspaniałe wieci!00:05:54:Otrzymalimy zgodę, by wykonać dzi| taniec plonów przed całš szkołš.00:06:02:Zaproszeni zostali także studenci.00:06:08:Ustawcie się w kołach i...00:06:20:Przepraszam! Kurcze!00:06:22:Głupek! Nie mogę tego zrobić!| Jestem głupi! Beznadziejny!00:06:26:Nic mi się nie udaje!| A do tego jestem gruby!00:06:37:Odpręż się. Porozmawiamy,| jak będziesz gotowy.00:06:40:Dziękuję, pani Gilbert.| Udawałem. Ale majšc takš rodzinę00:06:44:i tak prędzej czy póniej| bym tu trafił.00:06:54:- Powinnimy porozmawiać.| - Musimy?00:06:57:Po to tu przyszedłe.00:07:01:Do chrzanu! Skšd się wzišł| ten miotacz ognia?!00:07:03:Malcolm, chcę,| żeby czuł się tu bezpieczny.00:07:06:Szkoła jest stresujšca, wywiera| presję. Tu odnajdziesz spokojny azyl.00:07:13:/Tylko nie w twarz!00:07:18:Mógłbym się uspokajać cztery-pięć| razy w tygodniu?00:07:21:- Może. O czym będziemy rozmawiać?| - Nie wiem, od czego zaczšć.00:07:25:Naprawdę, nie wiem.00:07:27:Chcesz porozmawiać o tym,| co się wydarzyło w klasie?00:07:31:Nie. Pomyli pani, że to głupie.00:07:34:Niczego, co tu powiesz,| nie uznam za głupie.00:07:37:Ja cišgle tylko popełniam błędy.00:07:40:Czuję, że nie zasługuję| na swojš redniš ocen.00:07:44:- Oczywicie, że zasługujesz.| - Bardzo dziękuję.00:07:48:Muszę tak to rozegrać, żeby przychodzić| tu, ale nie dostać jakich leków.00:07:53:Majtki w szafie!| Ludzkie majtki!00:07:58:- Chyba za słabo was zastraszam!| - Mój Boże.00:08:03:Kręgle.00:08:06:Od dawna za nimi tęskniłem.00:08:10:Ominšł cię wspaniały apel. Dali nam| nawet owoce, żeby rzucać w dziobaki.00:08:15:Co oni sobie myleli?00:08:17:Czy upokarzanie ich nigdy| ci się nie znudzi?00:08:19:Nie. Na zawsze zapamiętajš,| kto tu rzšdzi.00:08:22:Będš mieszkać w wielkich domach| z pięknymi żonami.00:08:26:Ale będš też wiedzieć,| że facet,00:08:27:który wyczycił im basen,| skopał też im tyłki.00:08:30:Szeć pomidorów przeznaczyłem| dla ciebie. Gdzie byłe?00:08:35:- Nie twoja sprawa.| - Ale mamy.00:08:37:Urwałem się do salonu gier.| Nie mów mamie.00:08:39:- Salon jest zamknięty.| - Nie ten w centrum handlowym.00:08:43:Zaraz, zaraz.00:08:47:Mogę poczuć własny oddech.00:08:52:Rozbujaj kulę.00:08:56:Wtedy ona zbije kręgle. Jasne?00:08:58:Byłem dobry.00:09:00:Naprawdę dobry.00:09:02:Nie martw się,| jeli za pierwszym razem żaden...00:09:09:To był nokaut!00:09:11:Jasny gwint!| Poszczęciło ci się.00:09:16:Kluczem do sukcesu jest| moment wypuszczenia kuli.00:09:21:Kiedy puszczasz kulę, upewnij się,| że poleci równolegle...00:09:28:Niewiarygodne. Kołnierzyk jak| wykrochmalony, a nie obciera.00:09:31:A na przecieradle pi się| jak na chmurze.00:09:34:Przyjemnoć po mojej stronie.00:09:36:Dziękuję ci.| Od miesięcy żyłem nadziejš,00:09:39:że moja wysypka ma zwišzek| z proszkiem do prania.00:09:41:Okazało się, że to prawda.| Dzięki.00:09:43:- Cieszę się, że mogłem pomóc.| - Proszę. To dla ciebie.00:09:46:- Joe, nie trzeba.| - Nalegam.00:09:49:Miło z twojej strony.00:09:53:Mógłby wyprać moje ciuchy| z cywila z ubraniami akademii?00:09:58:Niestety, jestem zawalony pracš.00:10:01:Albo, co mi szkodzi?| Znajdę czas na twoje rzeczy.00:10:06:Dzięki, stary.00:10:08:- Nie musisz.| - Jeste goć.00:10:24:Dawaj.00:10:26:Trafione!00:10:29:mieci! W szafie?| Fusy od kawy! Hal!00:10:32:Musisz to zobaczyć.| On ma wrodzony talent.00:10:35:Dawaj.00:10:37:Tak!00:10:38:Kim sš Petersonowie i co ich zdjęcia| robiš w naszej szafie?00:10:41:Puć. Teraz.00:10:44:Niesamowite!00:10:46:- Czeć, Malcolm. Jak było w szkole?| - Normalnie.00:10:50:Tak, normalnie.| Trochę redniowiecznie.00:10:53:- Czy to opona od ciężarówki?| - Że co? O mój...00:10:57:Hal!00:10:58:/Lęki dzieci i młodzieży00:11:32:Jestem z ciebie dumny! Przyznanie, że| się potrzebuje pomocy, wymaga odwagi.00:11:38:Bez przesady. Najtrudniej nadšżyć za| nowinkami terapii poznawczo-behawioralnej.00:11:45:Wcišż mam wysokš samoocenę.00:11:51:Posłuchajcie! Jutrzejsze warsztaty| tkactwa zostały odwołane.00:11:56:Zamiast tego obejrzymy rekonstrukcję| rzezi francuskich wojsk pod Agincourt.00:12:01:Potem zwiedzimy muzeum tortur,| a na końcu pójdziemy na pizzę.00:12:05:Muzeum tortur? Super!00:12:08:- Czy jest tam sklep z pamištkami?| - Przykro mi, Malcolm. Ty nie idziesz.00:12:12:- Masz wizytę u dentysty.| - Ty szczęciarzu.00:12:15:Mój brat zwiedzał to muzeum w zeszłym| roku. Było tam tyle sztucznej krwi,00:12:19:że aż zemdlał.00:12:21:Chyba już czas na przełom| w mojej terapii.00:12:25:Wtedy wylšdował mi na dłoni motyl| i się obudziłem.00:12:27:Jakiego koloru był ten motyl?00:12:31:Niebieski lub purpurowy. Na pewno nie| czerwony ani pomarańczowy. Tyle pamiętam.00:12:35:Twój sen był bardzo spokojny,| wręcz kojšcy.00:12:40:- To dobrze.| - Tak.00:12:42:- Zaczynasz się odprężać.| - Też to czuję.00:12:46:Powinna uznać, że jestem wyleczony.| Jednak muszę sobie zostawić furtkę,00:12:49:bo w przyszłym semestrze| zaczynamy zajęcia z baletu.00:12:52:Rozumiem, że miewam górki i dołki,| ale teraz czuję się szczęliwy.00:12:57:Miło mi to słyszeć.| Zrobilimy ogromne postępy.00:13:01:Dziękuję, pani Gilbert.00:13:06:Lubię siebie. We wtorek bym| tego nie powiedział.00:13:14:- Co ty tu robisz?| - Rozgryzłem cię.00:13:17:W naszej rodzinie wariactwo| jest dziedziczne.00:13:19:Nie wiesz, co robisz.| Wszystko zepsujesz.00:13:23:- Spokojnie. Mam wszystko obcykane.| - Reese, zapraszam.00:13:28:Reese'a tu nie ma.| Nazywam się Davey.00:13:41:Widzis... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apo.htw.pl