Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa po nasze czasy - Tom 2 część 2, ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->X . Y E N T U R A D E R A U L IC APOSŁANNICTWOKATOLICKIEJ NIEWIASTYod poezątku ehrześcijaństwa po nasze ezasyStanisław l^oźmian.-S-T1_V :TomH, CzęśćH.Spólka Wydawnicza Polska w Krakowie1904dr K»lica. b. jenerała Teatynńw, pnetolonctfrancuskiego prrea Suni->tava Krumiana, prrrczytalrm i nlr inalulrm nic prarriwnegn wirrarKraków, dnia28.grudnia1900r.X. D r W/. ChotkowskiCZĘŚĆ DRUGA.Zasługi, wielkość i chwata niewiasty katolickiej.P IĄ T A i O STA T N IA EP O K A .Pozwalamy drukować.7Konsystorza Książęco - Biskupiego..Cz a s yw których niewiasta katolicka naprawia i wstrzymujespustoszenia protestantyzmu i fałszywej filozofii a zara­zem pomnaża dzieła religijne i miłosierne.§ Lvm .r o odkryciu nowego ¿wiał— Wielka pobotnoid KrPodobne do lampy, która przed zgadnięciem ja-śniejszem promienieje światłem, zasnęły śretlnie wiekiw ciszy wieczności, zaznaczając swój koniec największy­mi, najpłodniejszymi, najświetniejszymi wynalazkami łudź-kiego gieniuszu: igłą magnesową, prochem strzelniczymi drukiem; z tych pierwsza, jakeśmy to gdzieindziej po­wiedzieli, zapewniła panowanie nad morzem, drugi-pano­wanie na ziemi, trzeci panowanie nad umysłami. I w rze­czy samej zapomocą igły magnesowej i strzelniczegoprochu stary świat odkrył i podbił nowy.Rzeczy tej z kolei największej, najpłodniejszej, najdonioślejszej na świecie od zaprowadzenia chrześcijnń-Venti,ra dc Kulic». To» II,C.*tIŁ|, dokonał Krzysztof:wa a która zmieniła postać śiżytnych czasów, je-olumb, największy człowiekb e l l i k a t o l i c k i e j , którąvnie orzy współpomocy I. Dontsłusz,z paa jz iiró d tn ii, te g o s ły n n e g o k/ no w od u s w o ic h z n a m ie n i t y c h n ie » . . . s t . . . . . .k o m it y c h k r ó le w i e n(Essat,etc., ks. II, rozdz. VIII).Filozofowie, ówczesne w o ln o m y S ln e u m y s ł y ,głupie jak zwykle i niezdolne zrozumieć, co Szczytnemjest i wzniosłem, osądzili, że zamiar Kolumba był jedynie marzeniem rozszalałej wyobraźni; królowie osądzili,źe to jest olbrzymie niepodobieństwo; ludzie pobłażliwii wstrzemięźliwi orzekli, że jest to bezgraniczna śmiałość.To też Kolumb, po ośmiu latach bezowocnych zabiegów,którym zawdzięczał niezliczone przykrości i rozczarowa­nia we Włoszech, Portugalii, Anglii, Francyi a nawetw Hiszpanii u króla K astylii, zwątpił o tern, by mógłgdzieindziej znaleść umysł wzniosły, któryby go zrozu­miał, państwo szlachetne, któreby go wsparło, i odepchnięty przez jednych, ośmieszony przez drugich, postanowił powrócić do Włoch i porzucić ostateczniewielką myśl odkrycia nowego świata, nad którem zastanawiał się, które całą jego uwagę zajęło i stało sięnadzieją całego jego żywota!A le nawet pogańska mądrość przyznała, że wielkiemyśli ludzkie są tylko natchnieniem ducha bożego(Neniouru/uam, sine nlii/iio afflatu divino, magnu sinrf u it .ClCEh; . Duch boży zatem nie dopuścił, aby wielka myśloodkrycia nowego świata, którą natchnął Krzysztofa K o ­lumba, znikła w nicości urojeń wyobraźni ludzkiej i takzrządził, iż tylko dusze pobożne i pełne wiary zrozumiałycałą doniosłość, całą wielkość przedsięwzięcia, niezrozu­mianego przez uczonych i polityków.Najpierw świątobliwy zakonnik, ojciec Jan1ćret,’przeor w Prado, zaklął Kolumba, zniechęconego tyluprzeszkodami, aby odwagi nie tracił i o d ł o ż y ł je s z c z ep o w r ó t d o W ło c h a ż d o c h w i l i , w k t ó r e j r o zm ó w i s i ę z k r ó lo w ą . Następnie pobożny i zamożnypan, Ludwik de Saint - Ange, wiedząc, że skarb królew­ski był wyczerpany wydatkami na wojnę z Maurytanumi, oddał do rozporządzenia Kolumbowi i królowej całyswój majątek. Wreszcie królowa, równic znakomitasw oją religijną gorliwością jak zdolnościami męża stanugdy materyalna trudność braku pieniędzy usuniętą zo­stała, z zapałem przystąpiła do zamiaru nieustraszonegożeglarza, z góry przyklasnęła mu i ani na chwilę niezwątpiła o jego powodzeniu. W dowód tego rozkazałanatychmiast swojemu sekretarzowi stanu, Janowi de Co­lonie, wydać Kolumbowi dekret, mocą którego miano­wany został W ie lk im a d m i r a łe m O c e a n u o r a zw ic e k r ó le m S t a ł e g o L ą d u i w y s p , k t ó r e o d ­k r y j e ; pośpieszyła z ofiarą swoich kosztowności i za­opatrzyła wyprawę w przedmioty, potrzebne do obrzę­dów religijnych oraz niezbędne dla wygody. I dnia7. września roku pańskiego 1498 pamiętna ta wvprawaodpłynęła w imię Boże i ś w i ę t e j N i e p o k a l a n e jD z i e w i c y w celu raczej zdobycia nowych ludów dlawiary Chrystusa niż nowych posiadłości dla Hiszpanii;składała się ona z trzech dużych statków a znak krzyżautkwiony został na wielkim maszcie admiralskiegookrętu, nazwanego przez Krzysztofa Ś w i ę t ą M a r y ą .Istotnie bowiem odkrycie nowego świata było ra­czej religijnym niż politycznym wypadkiem i dlategowłaśnie, że było wypadkiem przedewszystkiem religij­nym, było także doniosłym wypadkiem politycznym:albowiem każdy wielki wypadek polityczny ma jedyniew religii swój powód i podstawę i jest tylko promie­niem myśli religijnej, W opatrznościowym porządkurzeczy c z a s y z m ił o w a n ia b o ż e g o nadeszły'nareszcie dla tylu barbarzyńskich narodów, p r z e s ia d u ­j ą c y c h od wielu wieków w ciemnościach i c i e n i uś m i e r c i a którym ukazać się miało światło Ewangelii.Trzechkrotnie załogi okrętów Kolumba zbuntowałysię i wrzucić go chciały do morza, trzechkrotnie chciałypowrócić do domu, ale przeciwne wiatry zmusiły jewbrew ich woli, posuwać się coraz dalej. Niewidzialnaręka pchała tę wyprawę, od której zależało zbawienietylu milionów dusz i wbrew wszelkim rachubom i ludz­kim przewidywaniom odkrycie nowego świata dokonanezostało po trzydziestu pięciu dniach żeglugi, co wów­czas zaledwie wystarczyłoby na przejechanie całejiDnia 11 października wiatr b ył zmiennym. Przeko­nało to ostatecznie wielkiego marynarza, iż stały lądmusiał być niedaleko, /gromadzono się jak zwykle nawieczorną modlitwę. Gdy skończona została, Krzysztot,zarówno pobożny chrześcijanin jak i wielki wódz, rzekłdo swoich ludzi: »Złóżcie dzięki Bogu za wyrządzoną wamlaskę, iż was zachował podczas tak długiej i niebezpie­cznej podróży. Oznaki, że się do lądu zbliżamy, są co­raz pewniejsze; czuwajcie uważnie podczas nocy a uj­rzycie go przy brzasku dnia-. Na pokładach b ył ruchw ielki; każdy pragnął ujrzeć pierwszy tę ziemię, za którątak długo wzdychał a o której ujrzeniu zwątpiła jużbyła większość załogi.Wreszcie ze wschodzącem słońcem ukazała sięi oczy wszystkich rozradowane zostały widokiem wzgó-rzy, pokrytych najbogatszą i zachwycającą roślinnością.Podążyły ku nim trzy okręty. P i n t a , który szedł na­przód zanuciłTe Deurna na znak, dany przez chrześci­jańskiego bohatera, wtórować poczęły załogi innychdwóch okrętów i zapłakały z radości i wdzięczności.Po raz pierwszy zabrzmiało tam powietrze chwałąStwórcy i syna jego Zbawiciela świata1Majtkowie padlido nóg Kolumba i przeprosili za wszystko. Kolumb uściskał kolejno każdego i w ten jedynie sposób zemściłsię za ich zuchwałe zachowanie się i złowrogie wzglę­dem niego zamiary. Okręty zarzuciły kotwicę w zatocepierwszej wyspy Lucayes, wszyscy na pokładach zatrzy­mali się , aby Kolumb wysiadł pierwszy. Jemu się nale­żało, aby pierwszy staw ił chrześcijańskie kroki na zieminowego świata, odkrytego przez jego w iarę, odwagęi stałość. Bogate miał szaty; z gołym mieczem w rękuukląkł ze łzami w oczach wśród chorągwi hiszpańskichi pierwszy zatknął krzyż w tej ziemi, na której zabobonpanował; ucałował tę ziemię i uczcił na niej Boga i po­dziękował mu; to samo uczynili ci wszyscy, którzy z nimwysiedli. Wszystkich oczy zwrócone były na niego; podziwiano go z życzliwem uwielbieniem, z pobożnem usza­nowaniem. Czytano jakby w yryte na szlachetnem jegoczole szczytne myśli wielkiego umysłu, pobożne uczuciawielkiego jego serca. Powstał i pełen majestatu, po­wagi, siły i proroctwa, które są konieczną aureolą wiel­kich ludzi chrześcijaństwa, zawołał: »IV imię JezusaChrystusa, Syna liotego i -.ciernych jego slug Izabelli i Fer­dynanda, biorę w posiadanie len nosey hoia!,-daję lei wy-spie nazwiskoS A N ■ S A L V A D O R ,aby zaznaczyć, te od­tąd ziemia la zarówno, ja k wszystkie nasze przyszłe zdobycze,poSwicconc zoslami Zbawicielowi ludzi-.Druga wyspę,którą odkrył nazwał L a C o n c e p t io n (Poczęcie); trze­cią I z a b e l l ą , czwartą F e r d y n a n d y n ą . A t a k za­równo skromny jak wielki, myślał wyłącznie o BoguZbawicielu i jego świętej Matce, swoich niebiańskichwładcach oraz o Izabelli i Ferdynandzie, swoich ziem­skich władcach a zapomniał zupełnie o sobie i pozostałPowrót jego do Hiszpanii po ośmiu miesiącach byłprawdziwym tryumfem. YVe wszystkich miastach, przezktóre przejeżdżał, udając się na dwór królewski, witanogo przy odgłosie dzwonów; lud kłaniał mu się. Alepowrót ten największą sprawił radość Izabelli. Je j wię­cej niż komukolwiek przypadało zadanie uczczenia bo­hatera, albowiem zrozumiała go, poparła i dopomogłamu lepiej od innych. Zapragnęła przyjąć Kolumbaz największem odznaczeniem: usiadła zatem na tronie,król zajął miejsce po prawej stronie a wszyscy wielcypanowie hiszpańscy i dygnitarze koronni otoczyli parękrólewską, (id y Kolumb wszedł do komnaty, wstaławraz z małżonkiem z wyrazem radości w oczach, pełnychłez; zdało się. iż chciała ucałować wielkiego człowiekai rozkazawszy Kolumbowi, aby nakrył g ło w ę, co byłoprzywilejem wielkich panów hiszpańskich, dopiero wten­czas na tronie usiadła, gdy ten zajął krzesło, umyśl­nie przy tronie postawione. Indyanie, przywiezieni z no­wego świata przez Kolumba w narodowych strojach,trzymali w rękach cenne przedmioty i rzadkie płody buj­nej ziem i; stali oni naprzeciw tronu, jako żywe trofeapokojowej zdobyczy nowoczesnego Aleksandra. Kolumbz największą skromnością zdał sprawę ze swej pełnejsław y w yprawy a całe jej powodzenie przypisał Bogui ich królewskim katolickim Mościom. Słuchano go w mil­czeniu z niezrównanem zajęciem, (idy skończył, wielkai pobożna królowa zeszła ż tronu i ukląkłszy z twarządo ziemi pochyloną, uczciła Boga i dzięki mu złożyła:wstawszy zanuciła pieśń chrześcijańskiej wdzięczności,której chórem wtórował dwór cały a przeciągłe oklaskisłyszeć się dały na cześć człowieka, który z łaski bożejb ył tak wielkim i który powiększył panowanie koronyi narodu hiszpańskiego.Zauważmy także, że w tern samem stuleciu urodzićsię miał najwyuzdańszy, najzapamiętalszy kacerz Luter,i że wielka część Europy, w błąd wprowadzona i porwanaprzez jego szatańskie apostolstwo (Luter sam przyznał,iż b ył natchniony i że rad mu użyczał szatan) wszelkichfałszów, opartych na wszelkich namiętnościach, miałaniebawem zbuntować się przeciw Kościołowi i opuścićjego łono. B óg zatem, który czuwa nad tern, abyobok złego rosło na nie lekarstwo i aby straty i po­gromy Kościoła znalazły odwet w nowych zdobyczachi chwałach, chciał, aby przez odkrycie nowego świataK ościół wynagrodzony został za ubytek tylu ludów,które w starym miały go porzucić a zarazem otworzyćprzed ludźmi, przejętymi Duchem świętym niezmierzoneniwy, na których mogliby dokonywać nawróceń wtedy,kiedy zły duch otwierał przed ludźmi, przejętymi pie­kielną myślą, szerokie pole dla apostazyi; albowiem nieulega wątpliwości, że misyonarze prawdy przyspożyliKościołowi w Ameryce większą liczbę katolików niż ta,którą misyonarze błędu oderwali w Europie, oraz, żeKolumb postanowił wykonać swój zamiar odkrycia nowego świata w roku, w którym urodził się Luter. Za­ślepionymi i bezbożnymi byliby zatem ci, którzyby wi­dzieli w tym dokładnym zbiegu okoliczności jedyniedzieło przypadku i namiętności, zamiast uznać godne podziwu zrządzenie Opatrzności i harmonię głębokich bo­żych zamiarów. Wreszcie czyż można przypuścić, abyczłowiek zdołał tak uporczywie obstawać przv swojem,podjąć z takiem zupełnem zaparciem swojej sław y i ży­cia tak przerażające przedsięwzięcie i puścić się przezniezmierzony Ocean ku nowym lądom, o istnieniu któ­rych zgoła pewnym być nie mógł. gdyby nie był potężnie pchany przez prorocze przeczucie i ożywionytą ufnością w Boga, która jedna stawić może czołowszelkim niebezpieczeństwom a wznosi człowieka ponadniego sam ego').0 Prawdziwe dzieje Krzysztof« K olumba, które ogłaszateraz uczony i gorliwy pisarz katolicki p. Kościly de Lorgues, przekonająłwiat na podstawie niezbitych dokumentów, te ten wielki człowiek byłMożemy zatem nazwać Krzysztofa Kolumba pierw­szym i prawdziwym misyonarzem ludów Nowego świata,które dzięki jego bohaterskiemu przedsięwzięciu otrzy­mały dobrodziejstwo wiary. Jak przekonaliśmy się je­dnak, jedynie kobiecy rozum zdołał odgadnąć jego potę­żny rozum i odkryć w nim to, czego żaden rozum męskiodnaleźć nie zdołał; Kolumb w sercu królowej znalazłzachętę i pomoc, niezbędne dla jego wielkiego posłan­nictwa a których mu odmówiło tylu królów. 1 zaprawdęprzcdcwszystkicni wielkim chrześcijaninem a nawet wielkim świętym i tedlatego był wielkim człowiekiem, bo był wielkim chrześcijaninem i wielkimświętym. W myśli jego zatem, celem niezmiernego przedsięwzięcia, niena ziemi panowania króla niebios. Wiadomcm jest bowiem, że o swoimukochanym zamiarze, o olbrzymim pomyśle nie z kosmografami i wielkimia że umocnił się w nim i uwierzył, że się da przeprowadzić to wskutek tego,Santo i przypominała sobie ze świątobliwą radością, dziękując wciążBogu, że małżonek jej, odkrywając te wy.pv. dopiął szczęścia i zaszczytuktórzy, będąc poganami, przyjęli wszyscy wiarę chrześcijańską. Zachęconytym przykładem l tern opowiadaniem, zapragnął Kolumb dopiąć tego sa­mego szczęścia i zaszczytu na większą skalę.Pan Rościły dc Lorgues przytacza znamienity fakt o Kolumbie,zdolny sam przez się przekonać nas. że był on człowiekiem wierzącym, żepróżność i osobisty interes nie miały ładnego udziału w pamiętnem jegoprzedsięwzięciu i żć szukał w nicm nierównie więcej chwały Boga niż wła­snej. Oto ten fakt. Po trzydziestu czterech dniach przykrej żeglugi, pod­czas której życie jego na tyle niebezpieczeństw wystawionę było. gdyujrzał nareszcie nowy ląd, którego poszukiwał wśród tylu trosk i cier-I ień, powstała burza taka, iż nikt o podobnej nie słyszał a która spadłaz niesłychaną gwałtownością na jego okręty i miała je już zdruzgotać.Maszty były połamane, żagle poszarpane i rozbicie zdawało się być nie­uniknione.* Wśród krzyków rozpaczy zatrwożonych majtków, upadku du­cha i niedoli ogólnej, jeden Kolumb nic stracił zimnej krwi i odwagi;odgadł on w tej nagle powstałej i tak niebywałej burzy ostatnie wysilenieszatana, który przeszkodzić mu chciał w obaleniu dawnego jego panowaniaw tych krajach. -Nie bójcie się, zawołał, przekonacie się. że ta burzaiislanies. Wyciągnął z pochwy miecz i rzekł majestatycznym i wspaniałymgłosem Boga. który go natchnął: sW imię Boga Odkupiciela i władcyświata, rozkazuję ci szatanie, abyś ustąpił i wolną zostawił mi drogę, abymmógł zatknąć w tej ziemi krzyż jego.. Jednocześnie nakreślił mieczem trzywielkie krzyże na strasznej chmurze, w której zaginąć już miały okrętyi * tej chwili. jakby wskutek czaru, wiatr ustał, morze się uspokoiło, bu­rza rozprószyła się i czas nastał spokojny tak, iż mógł do wysp dopłynąći wziąć je w posiadanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • apo.htw.pl